Land Rover Seria IIa vel. Nemet - ten pierwszy, jedyny ;)

Kiedy byłem szczeniakiem, narodziło się moje motoryzacyjne marzenie… Nie kręciły mnie ani sportowe samochody, ani klasyczne garbusy. Od dzieciaka przeglądając prospekty motoryzacyjne największą uwagę przykuwały u mnie samochody terenowe.

Później w telewizji zdarzyło mi się trafić na emisję edycji Camel Trophy i tak właściwie wyklarował się w mojej głowie obraz pierwszego, wymarzonego samochodu, który chciałem mieć jak tylko uda mi się na niego uzbierać. Co prawda wtedy konkurowały jeszcze ze sobą stary, poczciwy, kanciasty Land Rover z pierwszych serii produkcji oraz Range Rover Classic.

Pierwszą z tych okazji nadarzył się własnie Nemet.

Był 2005 rok, gdzieś na portalach ogłoszeniowych trafił się właśnie on. W tamtych czasach jedynym kryterium dla mnie był budżet, także to co byłem w stanie uzbierać i jaki “kredyt” zaciągnąć aby kupić swoje marzenie. No właśnie, mówi się złośliwie, że kupując Land Rovera kupujesz właśnie marzenie. W tym przypadku, dokładnie tak było :) Mając kompletnie zerową wiedzę o samochodach, mechanice oraz samych Land Roverach, kupiłem bilet PKP w jedną stronę, na południe kraju aby pojechać go obejrzeć. Jak w wielu przypadkach później niewiele się nauczyłem o kupowaniu aut, bo kupiłem go sercem :D

Więc Nemet… jako egzemplarz miał ciekawą historię, jednak finalnie skończył jako totalnie skundlony pojazd.

Zaczęło się w służbie w Belgijskiej armii, walczącej dla Legii Cudzoziemskiej gdzieś w Afganistanie, a skończyło tym że wrócił nim do Polski żołnierz, czy dezerter już mało istotne. I tak to pewnie od lat ‘80-tych auto jeździło w kraju, gdzie części i znajomości na temat tego modelu były bardzo egzotyczne. Naprawiano go w końcu byle czym więc w ostatecznej konfiguracji skończył z silnikiem od Mercedesa oraz układem napędowym - czyli mostami, skrzynią i reduktorem od Uaza. Jakoś się to przemieszczało jednak więcej było z przy tym roboty niż frajdy z jazdy. Niemniej jednak uważam ten etap za wspaniały początek mojej motoryzacyjno-offroadowej przygody, bo właśnie wtedy poznałem pierwszych ludzi bawiących się w off-road oraz zacząłem zdobywać doświadczenie i jako kierowca terenowy i mechanik. Ponieważ przy aucie trzeba było sporo grzebać, to też szybko trzeba było się nauczyć ogarniać podstawowych umiejętności mechaniczno-kreatywno-druciarskich dla utrzymania pojazdu w użyteczności. 

Kilka lat trwała ta nierówna walka kiedy ostateczne schrzanienie mechaniczne silnika przez niektórych ówczesnych “specjalistów” spowodowało, że auto stanęło na dobre. W międzyczasie udało mi się nabyć kolejny wynalazek ze stajni Zielonego jaja, i to on zaprzątnął poważnie moją głowę, czas i finanse, Nemet poszedł w odstawkę jako projekt do kompletnej przebudowy i wskrzeszenia go, ale w nieco zmodyfikowanej mechanicznie wersji.

Jak to bywa z projektami, muszą on dojrzeć. Więc Nemet dojrzewał blisko 10 lat, będąc w międzyczasie rozebranym do podstawowych podzespołów oraz przekładanym z kąta w kąt, czekając na lepsze czasy i sensowniejszą koncepcję. 

Mamy rok 2023, koncepcja się wyklarowała i pomysł odbudowy niejako ruszył. 

Pierwsze pomysły odbudowy opierały się na postawieniu budy na ramie i zestawie napędowym z nowszej generacji Land Rovera, został nawet do tego celu zakupiony dawca, w postaci Range Rovera Classica, jednak jak się później okazało sam dawca jak i lata wrastania projektu finalnie ten pomysł wykluczyły. Po drodze jeszcze przewijała się myśl postawienia całości na Unimogu z lat ‘60, ale na szczęście do jego realizacji także nie doszło.

Na obecną chwilę koncepcja jest już jasna a projekt nijako ruszył, m.in. z potrzeby przyjęcia na swoje podwórko pozostałości po Nemecie... Zakupiłem więc zupełnie nową ramę (stara, połatana niestety nie rokowała) a dzięki temu, że polski producent takich ram, czyli MAER umiejętnie stworzył bazę pod pewnego rodzaju hybrydę, reszta stała się oczywista. Rama dopasowana pod oryginalny wymiar budy (we wcześniejszych koncepcjach wymagało by to wydłużenia ramy lub skrócenia oryginalnej budy oraz przerobienia licznych mocowań), pozwala na zainstalowanie zespołu napędowego od nowszego land rovera, m.in, zawieszenia na sprężynach i wahaczy oraz mostów od Discovery lub w tym przypadku wcześniejszego Range Rovera. A te przecież czekają gdzieś w krzakach na zaadoptowanie ;)

Silnik… na obecnym etapie próbujemy przywrócić do życia benzynową V8 od Range Rovera, która także została kiedyś pokątnie zakupiona “na w razie co”, do tego skrzynia automat i wio... 

Oczywiście projekt jest w powijakach, ale będzie to odskocznia na tegoroczne, wieczorne garażowanie ;)

c.d.n. - relacja z etapów budowy nastąpi.